paula |
Wysłany: Śro 16:29, 16 Sie 2006 Temat postu: 3.08.06 r. |
|
Wypoczynku ciąg dalszy :]
10:00 - 11:00
Na dzieńdobry wsiadłam na Equilka (Equilibrum). Ogierek był dzisiaj mocno napakowany :] Co chwile chcial uciekac z boksu, podkradał szczotki. Ale to w sumie normalka u Equlka :] Gdy wyjechałam na placyk między drzewami, Equilek co chwile pokłusowywał i praktycznie przez cały czas caplował. Raz mocniej zadziałałam wodzami, by w końcu przestał. O dziwo, gdy obok nas jeździła Juwenalia, ogierek nawet się do niej nie zalecał. Najpierw rozgrzałam konika. Przy zagalopowaniach oddawał czasem porządniejsze baranki. Potem troszkę z nim poskakałam. Jakąś kopertkę, stacjonatkę. Equilek skakał do 90 cm, ale wszytko miał bez zrzutki. Potem, gdy już się trochę wyszumiał robiliśmy nawet serpentyny w kłusie, a potem w galopie ze zwykłymi zmianami. Equilek troszkę się spocił, bo było dosyć ciepło. Więc po treningu wykąpałam go =)
11:45 - 12:45
Spacerek na oklep na plaży. Pogoda była coraz bardziej słoneczna, a my mieliśmy ochotę na spacerek. Najlepiej na oklep. Wzięłam więc Carmen, której jak zwykle nic się nie chciało, Justyna wzięła Epimę, Julka - Tibulę, a Aśka - Dambinę. I tak oto w składzie żeńskim pojechaliśmy na leniwy, spokojny spacerek na plaże. Kobyłki stępowały niechętnie. Gdy jednak zaczęłyśmy wchodzić do wody i lekko je pławić, klaczki zdeczka się ożywiły. Głównie Epimka, która z wodą najmiej chciała mieć do czynienia :] Justyna jednak przekonała Lusitankę, ze woda sięgająca do brzucha na pewno krzywdy jej nie zrobi i Epimka, fakt że nerwowo- ale zawsze, weszła do wody.
13:00 - 13:35
Pojechałam na samotny spacerek z Casanovą. Zdecydowaliśy suę na kąpiel w morzu. Na początku Casanek miał swoje wonty typu - woda za zimna! A tam coś pływa! A to dziecko mnie skrzywdzi! - ale w końcu uspokoił się i coraz chętniej wchodził głębiej. Potem był z siebie bardzo zadowolony i patrzył na ludzi z pogardą oczach. Zdawał się mowic - Ja wszedłem, a wy nie
15:00 - 15:45
Poprowadziłam trening Anecie na Sorbusiu (Sortbetto). Trochę ujeżdżenia, trochę skoków. Szczególnie dobrze szło im w skokach. Skakali 100 - 110 cm. Sorbuś pokonywał każdą przeszkodę, a Aneta pierwszorzędnie go naprowadzała. Gorzej było z ujeżdżeniem. Sorbek cały czas był długi jak tramwaj. Były roblemy z podstawieniem i ustawieniem. Pojedyncze lotne, przejscia, zatrzymania były całkiem całkiem. Bardzo dobre łopati i trawersy. Ale dodania i skrócenia coś ni wychodziły.
16:00 - 17:00
Trening ujeżdżeniowy z Gordonkiem. Wsiadłam na niego i stwierdziłam, że naprawde sie zmienił. Wcześniej wieszał się troszkę na ręce, nie do końca uważał na pomoce jeźdźca. Teraz wręcz oczekuje na dany sygnał, jest skupiony. Świetne łopatki w kłusie, bardzo dobre jak na niego dodania, głównie w galopie. A po dodaniu wystarczyła jedna malutka półparadka, by go skrócić. Niezłe ciągi w kłusie. Ale jeszcze troche pracy czeka nas z ciągami w galopie. Caly czas zostawia zad i wyprostowuje się. Ale trening i tak uważam za bardzo udany =)
17:35 - 18:45
Teren na arabach. Ja na Terrawicie, Zośka (tr) na Diatomce, Aga na Lawecie, a KasiaA na Anonimie. POjechaliśmy sobie trochę po lasku pogorzelickim. Zwiedzaliśmy różne zakamarki jeszcze nie zanieczyszczone przez ludzi. W lesie kobyłki były spokojne. Dopiero gdy wyjechałyśmy na plażę i zdecydowałyśmy się zagalopować klacze wręcz oszalały. Gnały do przodu, nie zważając na nasze półparady, by skróciły. Najspokojniejsza była oczywiście Terrawita i Laweta. Obie galopowały na końcu. Ale Diatoma i Serenada dawały czadu. Gnały do przodu, od czasu do czasu waląc z zadu. Ludzie aż przed nami uciekali |
|